Product placement – czyli „lokowanie produktu” po polsku…

product placement w KlanieJakiś czas temu wrzuciliśmy na nasz facebookowy fanpage przykład product placementu (czyli po prostu reklamy produktu) w jednym z polskich seriali-telenowel. Komentarze? Masakra! dramat, o ranyyy…

Rzecz dotyczyła czegoś do smarowania pieczywa. CAŁA SCENA w serialu właśnie o tym była. Nie przy okazji, nie mimochodem, ale tak po prostu – aktorzy zagrali w reklamie. Jak to dokładnie wyglądało, możecie zobaczyć TUTAJ. Przy okazji warto wspomnieć, że pod koniec września TVP została ukarana m.in. za tę scenę przez KRRiT 🙂 – 100 tys. kary dla TVP.

Cała siła i perswazja product placementu, czy – jak wolą w Polsce – lokowania produktu, polega na tym, że widz (czy czytelnik – bo w książkach też to zjawisko występuje!) nie zauważa i nie odczuwa tego, że coś mu się reklamuje. Produkt pojawia się przy naturalnej okazji, nie rzuca się w oczy, jest po prostu częścią przedstawianej rzeczywistości, w żaden sposób się z niej niewyróżniającą. Dzięki temu klient, który później sięgnie po taki produkt, nie zawsze będzie nawet wiedział, że zrobił to pod wpływem jednej czy drugiej sceny w filmie.
Zapewne trudno jest obecnie osiągnąć taki efekt, szczególnie, że coraz częściej „być czy nie być” polskich filmów czy seriali zależy od sponsorów, którzy mają swoje wymagania. Wydaje się jednak, że polski widz ma już tego dosyć. Nawet w kinie zdarza się już słyszeć wybuchy śmiechu spowodowane nachalnym lokowaniem produktów w filmach (pomijając już coraz dłuższy, w pełni reklamowy, support przed seansem!). Wygląda więc na to, że efekty takiej promocji mogą się okazać przeciwne do zamierzonych.

Co w tej sytuacji? My rekomendujemy co najmniej 10 kroków wstecz! I więcej subtelności!

Foto: swiatseriali.pl

Napisano w marketing, reklama, reklama produktowa Tagi: , , ,